poniedziałek, 27 maja 2013

ROZDZIAŁ 11

Mariusz
            Siedzę na kanapie w salonie i jeszcze długo nie potrafię opanować oddechu. Analizuję w głowie każdy element tego wieczoru, po czym dochodzę do wniosku, że jestem wdzięczny Bogu za pomysł jazdy za Lilianą. Gdybym wraz z Winiarskim nie pojawił się na czas, kto wie, co by się stało. Choć w sumie ja wiem i to męczy mnie jeszcze bardziej. Nabuzowany chodzę po mieszkaniu, co jakiś czas zaglądając do pokoju gościnnego, w którym położyłem Lilkę. Ona ciągle śpi kamiennym snem, przez co wydaje się jeszcze bardziej bezbronna i delikatna. Z takiego stanu wyrywają mnie wibracje telefonu, więc wracam do salonu i dopiero tam odbieram.
            - Mario, już posprzątane - mówi Winiar konspiracyjnym szeptem, po czym wybucha śmiechem. - Zabrzmiałem jak w filmach? - pyta z nadzieją.
            Schodzi ze mnie całe powietrze, więc śmieję się razem z nim.
            - No jasne. Jak totalny mafiosa - przytakuję. Chwilę milczymy, aż wreszcie ja przerywam ciszę: - Zdajesz sobie sprawę z tego, co by się wydarzyło, gdybyśmy tam nie dotarli na czas?
            - Zdaję... Lilka powinna się cieszyć, że tak się o nią troszczysz, bo ja bym nawet nie pomyślał, że może nie dojść do domu. Ona jest u ciebie?
            - Tak, śpi w gościnnym - odpowiadam i odruchowo wstaję z kanapy, by skontrolować, czy na pewno jest tam, gdzie przed chwilą ją widziałem. Zaglądam przez uchylone drzwi i nie widzę nic niepokojącego, co mnie w sumie nie dziwi, ale czuję wewnętrzną potrzebę bycia przy niej, pilnowania jej. - Będę już kończył... Dzięki za wsparcie. Dobranoc, Misiek.
            Żegnamy się ze sobą, a ja idę pod prysznic. Tam spływają ze mnie złe emocje i pozostaje tylko wdzięczność oraz szczęście, wielkie szczęście, wywołane faktem, że Lilka jest bezpieczna, a do tego mam ją obok siebie. Przebrany w krótkie spodenki oraz podkoszulek znów kieruję swe kroki w kierunku pokoju gościnnego, a wewnątrz siadam na skraju łóżka. Ostrowska leży z zamkniętymi oczyma, włosy ma rozrzucone na poduszce, a przez twarz przebiega jej grymas niezadowolenia, który zmienia się w delikatny uśmiech, kiedy gładzę jej dłoń. Przez moją głowę przemykają najróżniejsze myśli, z którymi nie umiem sobie poradzić. Trzy miesiące wystarczyły, żeby Lilka stała się dla mnie kimś ważnym, a powoli staje się dla mnie coraz ważniejsza. Jako jedyna potrafi mnie realnie pocieszyć, tylko jej obecność dodaje mi tak dużej otuchy.
            Nagle Liliana otwiera oczy i rozgląda się nieprzytomnie po pomieszczeniu. Nie otwieram nawet buzi, żeby powiedzieć jej, że ma spokojnie spać dalej, gdy podnosi się do pozycji siedzącej oraz chwyta mocno moją dłoń. Posyłam jej pełen pokrzepienia uśmiech, po chwili przyciągając do siebie, tym samym pozwalając jej na wtulenie się w moją klatkę piersiową. Jej bliskość przynosi mi nieopisane ciepło.
            - Mówiłeś Rafałowi, co się stało? - mamrocze w mój tors, a ja mam ochotę zdzielić się mocno w głowę.
            - Nie... Nie pomyślałem...
            W myślach rzucam w swoją stronę najgorsze epitety. Jak mogłem zapomnieć o poinformowaniu Rafała? On pewnie umiera ze strachu, nie wiedząc, gdzie jest Ostrowska, a ja sobie najzwyczajniej w świecie siedzę i na nią patrzę. Co ze mnie za przyjaciel?
            - Nie mów mu na razie - prosi, czym mnie niezmiernie dziwi.
            - Co oznacza termin „na razie”? - pytam, odsuwając ją nieznacznie od siebie, by spojrzeć w jej czekoladowe tęczówki.
            - On jest już wystarczająco nadopiekuńczy, nie pozwala mi na nic i robi awantury o każdą rzecz. To tylko spowoduje, że zamknie mnie na siedem spustów w mieszkaniu, nie pozwoli wychodzić, a o pracy mogę zapomnieć! Mariusz, proszę, ja nie mogę tak żyć. Nie przyjechałam tutaj po całodobową kontrolę!
            Jest mi jej strasznie żal, bo wiem, jak zachowuje się Rafał. Niejednokrotnie mi się na niego żaliła, a taka sytuacja przyniesie jeszcze więcej takich reakcji Makowskiego. Co więcej, nie będę mógł się w to wtrącać, bo poniekąd będzie miał słuszność. Wpada mi jednak do głowy genialny pomysł, który od razu przedstawiam dziewczynie:
            - No, to może zamieszkasz ze mną?

Liliana
            - No, to może zamieszkasz ze mną? – Sześć wyrazów, dziewięć sylab, które sieją zamęt w mojej głowie. Nie dociera do mnie to, co mówi Mariusz. Spoglądam na niego z niedowierzaniem, sądząc, że mój towarzysz żartuje. Jego mina jest jednak poważna, a ta propozycja prawdziwa.
            - Jak ty to sobie wyobrażasz? – pytam z niedowierzaniem.
            - No, mogłabyś spać tutaj, do pracy nie masz daleko, a mnie i tak całymi dniami w domu nie ma – tłumaczy i wzrusza ramionami.
            - Ale mi nie o to chodzi. Co powiedzą chłopaki z zespołu? Rafał? Ludzie? No i twoja żona…
            - Chłopaki zrozumieją, Rafał sam się o to prosił, ludzie mnie nie interesują i tak mają mnie za tego najgorszego, a Paulina…
            - No, właśnie. Chcesz jej dawać kolejny powód do kłótni?
            - Jej i tak nie interesuje mój los! – stwierdza z bólem w oczach.
            Wtulam się mocniej w jego tors, chcąc mu dodać otuchy, ale czuję rosnącą w nim nerwowość.
            - Przemyślę to, a tymczasem idźmy spać – proponuję, a Mariusz zgadza się bez wahania i wraca do swojej sypialni, zostawiając mnie samą w pokoju gościnnym.
            Długo nie potrafię zasnąć, gapię się bezczynnie w sufit i rozmyślam nad wszystkim, co się dzisiaj zdarzyło. Kłótnia z Rafałem, napad, próba gwałtu, ratunek z rąk Mariusza i jeszcze ta jego propozycja. Z jednej strony serce rwie się, żeby się zgodzić i zamieszkać z Wlazłym, a z drugiej boję się reakcji Rafała, ale chyba najbardziej tego, jak wpłynie to na relacje w małżeństwie Wlazłych. Obiecałam Winiarskiemu, że nie będę w tym wszystkim mieszać, a tymczasem Mariusz wyjeżdża z takimi pomysłami. Zasypiam około trzeciej w nocy, nadal nie podejmując żadnej decyzji.
            Budzi mnie słońce przedzierające się przez chmury i dźwięk odsłanianej zasłony. Otwieram zaspane oczy i rozglądam się nieprzytomnie po pomieszczeniu. Po chwili widzę zmieszanego Mariusza, a na stoliku obok tacę z kanapkami i herbatą. Z nieba nie spadła, więc to znaczy, że Wlazły przyrządził mi śniadanie i przyniósł je do łóżka. Uśmiecham się pod nosem, bo to, co on wyprawia, nie jest normalne.
            - I co? Będziesz mnie codziennie raczył takimi śniadankami? – pytam niewinnie.
            - Jeśli tylko zechcesz – odpowiada zadziornie i posyła mi swój cudowny uśmiech, a ja po raz setny się rozpływam.
            - To kolejny argument „za”, panie Wlazły.
            - Naprawdę chciałbym, żebyś tutaj zamieszkała – mówi całkowicie szczerze, podchodzi do mnie, składa delikatny całus na moim policzku i szybko się odsuwa, zostawiając po sobie tylko zapach perfum. – Lecę na trening, a ty zjedz śniadanko i podejmij właściwą decyzję.
            Gdy słyszę trzaśnięcie drzwiami, opadam bezradnie na łóżko. Nie wiem, dlaczego Mariusz tak bardzo chce, żebym z nim zamieszkała, ba!, nie wiem, dlaczego ja tak bardzo tego chcę. To, co dzieje się między nami, staje się z każdą chwilą coraz bardziej niezrozumiałe. Po zjedzeniu przygotowanego przez Mariusza śniadania, udaję się pod prysznic, chcąc zmyć z siebie cały brud wczorajszego dnia. Wracając, mimowolnie wchodzę do salonu, gdzie na komodzie stoi zdjęcie szczęśliwej rodziny Wlazłych. Czuję dziwne ukłucie w sercu i wiem, że nie powinnam zgadzać się na propozycję Mariusza. Zbieram szybko swoje rzeczy, w kuchni zostawiam karteczkę i wracam do mieszkania Rafała.
            Wchodząc do pomieszczenia, nawet przez myśl mi nie przechodzi, co tam się może dziać. Makowski siedzi na krześle, oparty o parapet i głośno chrapie. Obok leży książka telefoniczna, otwarta na stronie z numerami bełchatowskich szpitali. Przejął się moim losem, to bardzo ładnie z jego strony, ale nadal jestem na niego wściekła. Wstawiam wodę na herbatę, a Rafał natychmiast się przebudza. Spogląda na mnie zdezorientowany, po chwili wstaje i woła radośnie: „Lilka!” Wpada w moje ramiona i mocno mnie do siebie tuli. Cały nastrój po kilku minutach pryska, bo mojemu przyjacielowi znów włącza się tryb kontroli. Zaczyna na mnie krzyczeć i prowadzi wykład na temat dojrzałości. Nie mogę go już słuchać, więc próbuję z nim dyskutować, podając swoje argumenty, ale on mnie w ogóle nie słucha. Gdy dowiaduje się w końcu, że noc spędziłam w mieszkaniu Mariusza, nie zdąża ugryźć się w język i stwierdza, że jestem dziwką, co ja kwituję uderzeniem w jego zarośnięty policzek.
            - Wyprowadzam się! – oznajmiam i wchodzę do „swojego” pokoju, po czym zamykam jego drzwi.
            W mgnieniu oka pakuję wszystkie rzeczy do walizki, decyzja podjęła się sama. Nie interesuje mnie to, co pomyślą ludzie, mam w nosie opinię Winiarskiego czy kolejne domysły Pauliny. Nie zniosę dłużej kontroli Rafała, a Mariusz to w tej chwili jedyny bliski mi człowiek. Po upływie pół godziny wychodzę z pomieszczenia, ciągnąc za sobą walizkę i gitarę, dwie rzeczy, z którymi tu przyjechałam. Ostatecznie mogłabym wrócić do Warszawy, ale najzwyczajniej w świecie tego nie chcę, Bełchatów działa na mnie zbyt dobrze, żebym z niego uciekała. Zanim wychodzę z mieszkania, Rafał jeszcze błaga mnie o chwilę rozmowy i natarczywie przeprasza. Ja stwierdzam tylko, że zobaczymy się w pracy i opuszczam jego lokum, nie do końca wiedząc, gdzie się podziać.
            Nie chcę biec jak na złamanie karku do Mariusza, bo to wyglądałoby zbyt podejrzanie. Muszę to jeszcze wszystko uporządkować. Spoglądam na zegarek, okazuje się, że siatkarze właśnie skończyli trening, więc mój plan ma jakieś szanse powodzenia. Wyjmuję z kieszeni komórkę i wybieram numer Winiarskiego.
            - Winiarski, słucham? – odzywa się po dwóch sygnałach.
            - Michał? Z tej strony Liliana Ostrowska, znalazłbyś pięć minut, żeby ze mną pogadać? – pytam, przełykając głośno ślinę.
            - Tak, pewnie. Może być za pół godziny w kawiarni obok hali?
            - Tak, okej. Tylko nie mów nic Mariuszowi, błagam.
            - No, dobra. To cześć.
            Przez następne trzydzieści minut włóczę się ulicami miasta, omijając szerokim łukiem halę i park, żeby przypadkiem nie natknąć się na Mariusza. Wobec wczorajszej rozmowy pomiędzy mną i Michałem czuję potrzebę opowiedzenia mu o tej sytuacji i uzyskania jego „błogosławieństwa”. To może śmieszne, ale wiem, że jeśli Winiarski się nie zgodzi, to prawdopodobnie wrócę do Warszawy, bo przecież staram się dotrzymywać obietnic. Mieszkając z Mariuszem, nie jestem w stanie zagwarantować, że nie doprowadzę do jakiegoś nieszczęścia. W końcu nadal jestem tą samą Evil, która wszędzie roznosi zło.
            Wchodzę do kawiarni, w której siedzi już siatkarz. Dosiadam się do jego stolika i zamawiam latte. Michał spogląda podejrzliwie na moje walizki i pyta w końcu:
            - Wyjeżdżasz?
            - To zależy – odpowiadam enigmatycznie.
            - Od czego? – pyta jeszcze bardziej zdziwiony.
            - Od ciebie. – Jego mina wyraża zupełny szok i niezrozumienie.
            Najpierw dziękuję mu za to, co zrobił wczoraj i przepraszam za zamieszanie, a dopiero potem udaje mu się ze mnie wyciągnąć cel spotkania. Opowiadam mu po krótce wszystkie dziwne zachowania Rafała, jego nadopiekuńczość, wspominam nawet o porannych słowach.
            - Ale co to ma wszystko do twojego wyjazdu? – pyta wreszcie.
            - Bo widzisz… Ja tak dłużej nie mogę. – Przygryzam nerwowo wargę i spoglądam Winiarskiemu w oczy. – Nie mogę z nim mieszkać, w zasadzie mogłabym wrócić do Warszawy i pewnie bym tak zrobiła, gdyby nie to, że…
            - Że co?
            - Że Mariusz zaproponował mi wspólne mieszkanie – wyrzucam w końcu z siebie i głęboko wydycham powietrze.
            Winiarski uśmiecha się pod nosem, mamrocząc coś o przewidywalnych przyjaciołach.
            - A co ja mam do tego?
            - Wczoraj obiecałam ci, że nie będę się wtrącać do małżeństwa Wlazłych, a sądzisz, że to jest możliwe, jeśli z nim zamieszkam? Bóg jeden wie, co wymyśli Paulina, jak się dowie.
            - Lilka, nie panikuj. To tylko przyjacielska przysługa, Paulina ostatnio zachowuje się irracjonalnie, a Mariusz tylko przy tobie odzyskuje dawne siły. Myślę, że to wspólne mieszkanie może wam tylko pomóc. Przecież jesteście dorośli. – Uśmiecha się zagadkowo, co ja kwituję podobnym wyrazem twarzy.
            Po kilkunastu minutach niezobowiązującej rozmowy, wychodzimy z kawiarni. Przy pożegnaniu Michał radzi mi jeszcze, żebym zrobiła to, co dyktuje mi serce i tak po prostu odchodzi. Ja udaję się w drugą stronę, w stronę osiedla Mariusza. Już bez większych problemów się na nie dostaję, aczkolwiek dozorca dziwnie spogląda na moją walizkę. To nie wróży nic dobrego, już słyszę te plotki o Wlazłym, który sprowadza kochankę do służbowego mieszkania. Chwilowo jednak macham na to ręką i wchodzę do budynku. Wciskam delikatnie dzwonek, a po kilku sekundach drzwi otwiera mi Mariusz. Ma na sobie tylko ręcznik i to owinięty w pasie, ja robię się czerwona, on robi się czerwony, ale zaprasza mnie do środka. Szybko mknie do łazienki, żeby jeszcze szybciej wrócić w pełnej odzieży i usiąść obok mnie na kanapie.
            - Czyli zdecydowałaś – bardziej oznajmia, niż pyta, spoglądając na moją walizkę.
            - Chyba tak. – Uśmiecham się nerwowo.
            - Bardzo się cieszę – oznajmia szczerze i mocno mnie przytula.
            Pierwszy wieczór w nowym miejscu spędzam na rozpakowywaniu rzeczy do komody, w czym niezgrabnie pomaga mi Mariusz. Naigrywa się ze mnie, przeglądając moje ubrania czy zeszyty z piosenkami, a potem usiłuje mi rozstroić gitarę swoim artystycznym pobrzdękiwaniem. W końcu zmęczona opadam na łóżko, ale on nie pozwala mi odpocząć, bo stwierdza, że jest głodny i potrzebuje pomocy w kuchni.
            Przyrządzamy razem spaghetti, chociaż połowa sosu ląduje na podłodze, to uważam nasze gotowanie za bardzo udane. Mariusz zjada swoją porcję w pięć minut, a ja nie docieram nawet do połowy talerza. Spogląda na mnie podejrzliwie i pyta, czy nic mi nie jest. Odpowiadam, że nie, że po prostu jestem zmęczona. Nie chcę mu mówić, ile sprzecznych myśli krząta się po mojej głowie, nie musi o tym wiedzieć. Odpuszcza mi, choć widzę, że najchętniej nauczyłby się czytać w moich myślach. Wmuszam w siebie cały posiłek, a potem udaję się do łazienki. Po kilkunastu minutach leżę już w łóżku i znów wgapiam się w sufit, zanim zasypiam, słyszę jeszcze: „Dobranoc, Lilka” i czuję delikatny pocałunek na czole.

Mariusz
            W mieszkaniu zaczyna być widać kobiecą rękę, lodówka coraz częściej nie świeci pustkami, a po moich szafach nie hula wiatr, bo systematycznie robimy pranie. Brakowało mi kogoś, dla kogo musiałbym się starać o pozory. Chociaż, czy przy Lilce troszczę się o wszystko pozornie? Raczej nie. Zwyczajnie zależy mi na tym, żebyśmy nie odbiegali od normalności jeszcze bardziej, niż to konieczne.
            Kilka dni po rozpakowaniu wszystkich toreb Lilki, Rafał pojawia się w moim mieszkaniu. Nie wygląda najlepiej, ma sińce pod oczami, zapadnięte policzki i przetłuszczone włosy. W porozumieniu z Ostrowską otwieram drzwi, podczas kiedy ona siedzi cicho w pokoju gościnnym.
            - Lilka wyjechała! - rzuca od progu Makowski. - Pokłóciliśmy się i ona się po prostu spakowała, a potem wyjechała. Nie ma jej! Obiecałem Filipowi, że będę się nią zajmował, a teraz co? Zawaliłem...
            Pozwalam Rafałowi usiąść na kanapie, a on ukrywa twarz w dłoniach. Ze zdenerwowania strzelam kośćmi w dłoni, a on kontynuuje swój monolog o tym, jaki jest niedobry, że żałuje, że Lilka nie chce z nim rozmawiać. Pokłóciłem się z nim wiele razy przez ostatni czas, głównie ze względu na jego oskarżenia, ale nie zapomniałem przecież, ile dla mnie zrobił. Widząc jego zmartwioną twarz, mówię:
            - Jest bezpieczna, nie martw się o nią.
            Dopiero po chwili dociera do mnie, że to błąd. Makowski prostuje się z oczami zwężonymi w szparki, a jego usta przypominają cienką kreskę.
            - Wiesz, gdzie ona jest? - wyrzuca z siebie szybko.
            Kiwam potwierdzająco głową. Czuję, że powinienem cokolwiek Rafałowi wyjaśnić, bo przecież nie może się zamartwiać, podczas kiedy ja wciąż staram się namówić Lilianę, żeby nie ukrywała się przed nim.
            - Rozmawiałem z nią. Ma się dobrze, tylko jest na ciebie jeszcze zła. Za niedługo jej przejdzie i wtedy na pewno się do ciebie odezwie - zapewniam go, siadając na miejscu obok. - Nie powinieneś był się tak unosić i kontrolować jej na każdym kroku. Obydwoje jesteśmy dorośli, więc nawet jeśli mielibyśmy się ku sobie, ty nie powinieneś nami dyrygować.
            - Chyba zgłupiałeś! - krzyczy, zrywając się z kanapy. - Masz żonę! Chcesz stracić Paulinę i Arka? A może raczej skrzywdzić Lilkę? Mariusz, ogarnij się! Mam prawo wtrącać się do waszych relacji, bo jestem waszym przyjacielem i chcę dla was jak najlepiej! Tylko wy tego nie doceniacie!
            Miota się po pokoju, wykrzykując pełne złości słowa, a ja siedzę i tępo się w niego wpatruję. Gdy nie reaguję, wkurzony Makowski wybiega z mieszkania, przy okazji trzaskając drzwiami. Doceniam fakt, że Liliana przez dłuższą chwilę pozwala mi pozostać samemu ze swoimi myślami, ale jeszcze bardziej cieszę się, gdy podchodzi do mnie cicho, po czym kładzie dłoń na moim ramieniu, oczekując jakiegoś znaku. Mam ochotę porwać ją w ramiona i zatopić twarz w jej włosach, żeby się uspokoić, ale słowa Rafała ciągle dudnią w mojej głowie, więc posyłam jej cień uśmiechu i mówię: „Wszystko jest w porządku”. Tak naprawdę nie jest, a ona to wyczuwa, bo tego samego dnia wieczorem mówi, że wysłała do Rafała wiadomość. Widzę w jej oczach łzy, kiedy stwierdza, że nawet jej nie odpisał. Po kilku przegadanych nocach przechodzimy do porządku dziennego nad całą sytuacją, choć nie jest nam łatwo. Lilka ciągle martwi się o bar Rafała, ja zresztą podobnie, ale żadne z nas nie potrafi na tyle przełknąć dumy, by pójść do Makowskiego i wszystko z nim wyjaśnić.
            Nie lubię zostawiać Ostrowskiej samej na dłużej niż kilka godzin, ale mecze wyjazdowe mnie do tego zmuszają . Po wielogodzinnej podróży z Olsztyna wreszcie znajduję się w Bełchatowie, a dziewczyna wita mnie ciepłą kolacją i szerokim uśmiechem. Coraz bardziej przyzwyczajam się do takiej kolei rzeczy, co jednak nie zmienia faktu, że jak długo Liliana u mnie mieszka, tak długo nie widziałem się z Arkiem. Nie poruszam tego tematu w żadnych rozmowach, ale dwa dni przed wyjazdem na mecz do Kędzierzyna-Koźla wreszcie nie wytrzymuję. Ignoruję pytanie Lilki o to, jak się czuje kontuzjowany Michał i rzucam:
            - Chciałbym zabrać tutaj Arka na święta.
            Wpatruję się z napięciem w twarz Ostrowskiej, ale jej czekoladowe tęczówki wydają się być przepełnione ulgą i radością.
            - Cieszę się, że wreszcie podjąłeś taką decyzję - stwierdza, kładąc swoją dłoń na moim kolanie. - Mam się na ten czas stąd wyprowadzić?
            - Co? Nie, absolutnie! - protestuję. Jak może w ogóle myśleć, że o to mi chodziło? Zaczynam tłumaczyć jej, że odkąd dzielimy ze sobą dach nad głową, ona powinna być na bieżąco z decyzjami podejmowanymi przeze mnie, dlatego też ją o tym informuję.
            - A co pomyśli o tym Paulina? - pyta.
            Wzruszam ramionami i rzucam, że nic mnie to nie interesuje, co powoduje, że Lilka unosi jedną brew do góry i posyła mi spojrzenie pełne zwątpienia.
            - Dobra - kapituluję. - Nie jest mi zupełnie obojętne, co pomyśli Paulina, ale nie zamierzam żyć w ciągłej obawie o jej nastrój. Ona o mnie nie dba i nie chce mnie w swoim życiu. Uczę się to akceptować. Chcę tylko mieć kontakt z Arkiem.
            Ostrowska opiera głowę o moją klatkę piersiową, a ja obejmują ją ramieniem. Delikatnie gładzi moje udo w geście pocieszenia, a ja znów czuję się wyjątkowo dobrze, jak zawsze w jej towarzystwie. Długo pozwalamy sobie na chwilę zatracenia we własnych myślach, jednocześnie ciesząc się bliskością ciał.
            Siedząc z Lilką w salonie myślę tylko o tym, jak będą wyglądały święta. Już dawno podjąłem decyzję o spędzeniu ich z dziewczyną i synem, a im dłużej o tym rozmyślam, tym bardziej upewniam się o jej słuszności. Pierwszy raz od kilku miesięcy czuję, że nie uzależniam wszystkiego od mojej żony, a zaczynam żyć, nie patrząc ciągle wstecz. I ten fakt niezwykle mi się podoba.
~*~
Commi: Reprezentacja. ♥ Tego mi było trzeba. A moją współautorkę trzeba namówić do powrotu! Liczę na Waszą pomoc! :D Bo ma z czym wracać i to naprawdę jest dobre! :)
Repugnance: Reprezentacja. ♥ I, dzióbki, nie martwcie się, nie wracam. Głównie chcę o tym zapewnić pewnego anonima, który bardzo stara się uprzykrzyć mi życie. A więc, drogi anonimie, nie obawiaj się, nie będę ponownie "zaśmiecała blogosfery swoimi durnymi historyjkami". Chciałabym ciebie jeszcze tylko prosić, abyś przestał zarzucać mnie gradem przekleństw, bo ja naprawdę potrafię zrozumieć wypowiedź bez wszędobylskich wulgaryzmów. Będzie mi niezwykle miło, jeśli zechcesz porozmawiać ze mną otwarcie i z jakimiś lepszymi argumentami, tym bardziej że potrafię zrozumieć, iż nie wszystkim musi podobać się to, co piszę. Przepraszam, że wyciągam tę sprawę tutaj, ale odnoszę wrażenie, że drogi anonim czyta naszą historię, a na wywiaderze nie zamierzam odpowiadać na jego zaczepki. Życzę Wam miłego tygodnia i do zobaczenia :*

18 komentarzy:

  1. Ja wiedziałam, że coś z tego wyniknie. :D przeraża mnie tylko Rafał. Martwi mnie, czemu on się tak zachowuje. Lilka i Mariusz dogadują się świetnie. To mieszkanie razem zbliży ich do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi anonimie skoro to czytasz to niniejszym uprasza się w krótkich jakże kolokwialnych słowach odpierdol się od Repu! Co ci dziewczyna zrobiła? Na naprawdę nie pojmuje jak można dręczyć w ten sposób zamiast po prostu olać i nie czytać jej twórczości co i nam który możemy śledzić losy wymyślonych przez nią bohaterów z zainteresowaniem i Repugnance której na pewno pisanie sprawia przyjemność i tobie z powodu braku " obrzydzenia " by się przyslużylo. Uprasza się o zastosowanie się do mojego rozwiązania.
    Repu : Nie wiedziałam o co chodzi z twoim opisem ale jak już wiem że chciałaś wrócić do pisania a ktoś to chamsko zniweczył to aż mnie zalewa krew... Wróć proszę! Może da się tak zrobić żeby blog był dostępny tylko dla osób którym podasz linka? Nie wiem, w każdym razie bardzo bardzo bardzo bym chciała przeczytać coś twojego solo.
    Teraz już bez wzburzenia komentarz do treści. Wybaczcie mi dziewczyny ale musiałam się odnieść. Do tej sprawy. Przyznaję szczerze i bez bicia. Teraz to przestałam ogarniac ich wszystkich. Rafała chyba rozumiem najbardziej. Doszłam do wniosku że Rafalowi przydałaby się rozmowa z kimś odrobinę bardziej odsunietym od tematu. Winiarem może? Oddzielną sprawą jest fakt że Michał coś kombinuje w związku z Mańkiem i Lilką. Ten przebłysk w oku że tak powiem ;) Fajnie że w końcu temat młodego wypłynął i zabiorą go do siebie na święta. O ile Paulyna czegoś nie odwali. Lilce zupełnie się nie dziwię reakcji. Jak by mnie ktoś tak obraził to bym również przywalila. Takie słowa wypowiedziane nawet pod wpływem jakiegoś tam gniewu cholernie działają i potem się odbijają po czaszce jak bumerang dzwięcząc i zadając ból coraz to od nowa. Wracając do tematu to nie ogarniam co w tej Wlazłej głowie siedzi no nie. Mam nadzieję że przyszły tydzień coś rozjasni bo jestem strasznie ciekawa ;) Zapomniałam wspomnieć - uwielbiam was razem i z osobna też ;)
    Xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przejmuj się czyjąś głupią paplaniną! Zazdrości pewnie i tyle :) Uwierz, że wszyscy czekają na twój powrót i jakąś nową historię :)
    A wracając do rozdziału...Ja naprawdę rozumiem, że Rafał się martwi, ale nie może kontrolować życia przyjaciół. Ta relacja Lilki i Mańka jest dość nietypowa, ale podoba mi się wpływ, jaki na siebie mają :) Jak na razie są z tego same korzyści, oby tak zostało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z poprzednimi komentarzami, rozumiem, że komuś może coś nie pasować, ale żeby od razu obrażać itp. tego nie rozumiem. Może spróbuj coś napisać nie zaważając na tamte komentarze. Wracając do rozdziału to fajnie, że zamieszkali razem, może coś z tego wyjdzie;) Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kimkolwiek jest ten anonim, niech się - za przeproszeniem - w dupę pocałuje. ja osobiście samodzielnej twórczości Repugnance nie znam, ale po tym opowiadaniu nabieram na nią coraz większej ochoty więc nie, nie zgadzam się na Twoje odejście!
    a co do rozdziału - mam mieszane uczucia co do wspólnego zamieszkania Lilki i Mariusza. z jednej strony fajnie, ale z drugiej... ja chyba też się zastanawiam, co powie na to Paulina. mimo że wolałabym, żeby ten rozdział w życiu Mariusza się już zakończył. Rafał mnie trochę irytuje. próbuję go zrozumieć, ale chce mieć zdecydowanie zbyt duży wpływ na Lilkę i to nie jest fajne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam do nadrobienia aż 2 rozdziały, bo nie dostałam informacji o nowości,ale jestem :) W każdym razie, cieszę się, że dla Mariusza strata żony to nie koniec życia. Ma przecież synka, o którego powinien walczyć,a także przyjaciół,w tym Lilkę. Nie dziwię jej się, że nie chce rozmawiać z Rafałem,trochę na wyrost się o nią troszczy,ale to pewnie dlatego, że już jedną bliską mu osobę stracił... We dwójkę raźniej,i wierzę, że i Mariusz i Lila sobie poradzą z całym tym przytłaczającym światem :))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejterzy są wszędzie, nikogo nie pozostawią w spokoju, Repu, nie pokazuj im swojej słabości, zostań i pisz dalej. Pokaż anonimkowi, źe jego opinia kompletnie ci wisi. Radzi ci to ta, która użerała się do niedawna z pięcioma. :)
    Miło ze strony Mańka, źe postanowił wziąć Lilkę do siebie. I niech się w ogóle nie przejmują Pauliną i domysłami mediów na ich temat. Ważne, że to oni wiedzą, co tak naprawdę ich łączy.
    Rafał zaczyna mnie niepokoić. Przegina, i to ostro. Rozumiem jego troskę o Ostrowską, no ale bez przesady, ta dziewczyna musi żyć własnym życiem i iść własną drogą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rafał trochę przeraża mnie swoim zachowaniem. I zastanawiam się, co na to wszystko powie Paulina... Ale z drugiej strony, fajnie, że ze sobą mieszkają.

    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rafał przesadził i wcale mnie nie dziwi, ze Lilka przyjęła propozycję Mariusza. Rafał przede wszystkim musi zrozumieć, że Lilka nie jest małym dzieckiem, o które trzeba się troszczyć całymi dniami i nocami. Mam nadzieje, że zrozumie iż takie zachowanie do niczego dobrego nie prowadzi. A to co dzieje się po między Lilką a Mariuszem to już nie jego sprawa i w żadnym wypadku nie powinien się wtrącać. Obydwoje są dorośli i sami wiedząc co jest dobre a co złe. I jeżeli będą chcieli być razem, to będą i nawet Paulina im w tym nie przeszkodzi. Cieszę, się bardzo, że Mariusz chce spędzić święta z synem. Mam tylko nadzieję, że Paulina nie przeszkodzi mu w tych planach.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  10. nie ma co się przejmować Repugnance niektórymi ludźmi! a jak temu komuś się nie podoba to niech nie czyta! pewnie zazdrości i tyle! a Ty kochana wracaj jak najszybciej do naszego blogowego świata.
    Maniek + Lilka = <3 ja wiem, że tak będzie i, że będą razem i, że będą wspólnie wychowywać Arka...
    A Paulina jak już się opamięta, to może też znajdzie swoją drugą PRAWDZIWĄ połówkę, a wtedy syn będzie mieszkał z nią. :) Co Wy na takie zakończenie? Wiem, że to nie ja piszę i proszę nie kończcie w ten sposób. Po prostu zawsze widzę szybkie i proste oraz szczęśliwe wyjścia z sytuacji, ale Wy tak nie róbcie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie podoba mi się zachowanie Rafała. Zachowuje się, jakby nie wiadomo co go z Lilą łączyło, a przecież są tylko przyjaciółmi, więc powinien dać jej szansę na popełnianie własnych błędów. Powinien ją wspierać, a nie tylko prawić morały i krzyczeć na nią. A jeśli mu na niej zależy w inny sposób, to niech to powie prosto w oczy, a nie wyładowuje na niej swoje emocje.
    Dobrze, że Mariusz postanowił, żeby walczyć o to, by spędzić święta z Arkiem. Oby tylko Paulina okazała się wyrozumiała i zrozumiała, że on jest w końcu jego ojcem.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Repugnance-nie przejmuj się po prostu takimi zaczepkami i pisz dalej :-) Mariusz zaskoczył mnie tą propozycja tak samo jak Lilkę. Mimo to cieszę się,że ją przyjęła i zamieszka z Wlażłym.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak faaaajnie! No, w końcu nam Mariusz z Lilką się świetnie dogadują mimo że z milionem pytań do siebie samych a Nadopiekuńczy Rafał może się ogarnie i przestanie Dorosłą Lilkę traktować jak Dwuletnią Lilkę... Ja rozumiem że się boi i jak się okazuje jest czego ale no w sumie... Ileż razy mogą próbować ją zgwałcić? W sumie to gdzieś czytałam że próby gwałtu częstsze są na kobietach o spiętych włosach. Będzie chodzić w rozpuszczonych i idealnie!
    I ciesze się że tyle miłych opini zachęca do olania anonima i popieram! Masz z czym, wracaj! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie przejmuj się jakimś idiotą/ idiotką... Jak to mówią: " Są ludzi i klamki"! A co do rozdziału to ja wiedziałam, że ich coś szczególnego łączy. Jak Lilka dostała "błogosławieństwo" Winiarskiego to teraz może w pełni zaangażować się w relacje z Mariuszem. Święta z Arkiem? Dobry pomysł! Mam nadzieję, że tylko gburia-furia Paulina się zgodzi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Rafała chyba przerosła obietnica którą złożył Filipowi. Mam wrażenie że on tak do końca nie wie co znaczy opiekować się Lil. Opieka to nie zamkniecie jej w 4 ścianach i zabronienie kontaktu z innymi a tak to wygląda teraz u Makowskiego. Lilka zamieszkał z Mariuszem, no proszę zaskoczył mnie Wlazły tą propozycją, a to że ona się zgodziła już mnie nie zdziwiło. Mam nadzieje z Paula się do tego nie wtrąci choć są u mnie takie obawy

    OdpowiedzUsuń
  16. Zupełnie nie powinni się przejmować tym co będą mówić ludzie czy Paulina jak razem zamieszkali. Ludzie pogadają i przestaną, a Paulina wiecznie się czepia i jej coś się nie podoba. Mam nadzieje, że pozwoli Mariuszowi wziąć Oliwiera na święta. Ewentualnie przynajmniej na część. Rafał reaguje zbyt nerwowo na wszystkie wieści na temat Lilki. Może on do niej czuje coś więcej niż przyjaźń i chęć wypełnienia obietnicy złożonej Filipowi?
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Lilka może z czystym sumieniem zamieszkać u Mariusza. Niepotrzebnie pytała się Winiara o zgodę ;-) Mam nadzieję że Mariuszowi uda się spędzić święta z synkiem. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobra, w końcu zebrałam się do napisania komentarza. Czytam to opowiadanie od początku, ale jakoś nie zawsze było mi po drodze z komentowaniem, gdyż czytam w telefonie, a mojemu Samsungowi komentowanie nie służy :P
    Bardzo współczuje obojgu. To, co przeszła Lilka jest nie do opisania. Maniek też nie ma kolorowo. Dobrze, że się wtedy poznali w tym barze, dobrze, że odnaleźli siebie.
    Mi się wydaje, że Rafał nie tylko realizuje obietnicę daną Filipowi (czasem w nieudolny i nieprzemyślany sposób jak wyżej), ale tez czuje coś do Lilki. ( ona ma bardzo ładne imię <3)
    Dobrze, że Mario i Winiar nadeszli w pore. Nie wiadomo co mogłoby się stać. Podejrzewam, że połączy ich jakieś uczucie. To bardzo miłe z jego strony, że zaproponował mieszkanie. Ona nie musiała pytać Michała o zgodę. Nic mu do tego. :P
    Fajnie, że spędza razem święta. Podejrzewam, że poczują się jak rodzina. Oby tak było :)
    Paula niech się nie wtrąca. Podobno też ma kogoś na boku. Arek na to nie zasłużył. ( w tym opowiadaniu są moje ulubione imiona :o)

    Drogi Anonimie, odwal się i pozwól robić ludziom to, co lubią. To nie twoja sprawa.

    Droga Repugnance, nie warto się przejmować. Miałam podobnie, ale jak widać nadal ciesze się z pisania mimo, że bywało różnie i miałam dość długa przerwę. Olej to :)

    pozdrawiam :)

    nadpobudliwie.blogspot.com



    OdpowiedzUsuń