poniedziałek, 11 lutego 2013

PROLOG

Liliana
             Znasz to uczucie, kiedy budzisz się samotnie w łóżku, kiedy przeczesujesz dłonią pościel, szukając ciepłego i tak dobrze znanego ciała, i czujesz, że tego poranka lepiej byłoby się nie budzić? A może by tak wcale nie wstawać, nie podnosić głowy, nie mierzyć się z okrutną rzeczywistością, która szykuje dla ciebie kolejne wyzwania? Kusząca propozycja, bardzo kusząca, oczami wyobraźni już widzisz ten cały dzień spędzony w wielkim łożu, te godziny spokoju, czas przemyśleń, ale w tym samym momencie słyszysz dźwięk tłuczonego szkła i wiązankę przekleństw wypływającą z ust twojego narzeczonego. Tak, narzeczonego, wczoraj ci się oświadczył, było tak, jak sobie wymarzyłaś, jak w bajce, wszystko jest tak pięknie. Zbyt pięknie… Zrywasz się gwałtownie z łóżka, zakładasz pospiesznie szlafrok i zbiegasz lekko po schodach, by po chwili wpaść do kuchni. Obok szafek widzisz mnóstwo kawałków szkła zatopionych w morzu krwi, nie przeraża cię to, jesteś przyzwyczajona do takich widoków. Wyjmujesz opatrunek z apteczki i zajmujesz się dłonią swojego ukochanego, z wielką delikatnością i miłością wypisaną w oczach. On posyła ci tylko bezradny uśmiech i w ramach podziękowań całuje cię w czoło. Przeganiasz go z kuchni i rozkazujesz usiąść na kanapie, w ekspresowym tempie pozbywasz się śladów drobnego wypadku, robisz kanapki i dwie mocne kawy. Dołączasz do niego i razem, posyłając sobie ukradkowe spojrzenia i uśmiechy, rozkoszujecie się posiłkiem.
            - Nasz plan chyba legł w gruzach – stwierdza po chwili nieirytującej ciszy.
            - Zawsze mogę ja dzisiaj prowadzić – proponujesz, nie rozmyślając nad konsekwencjami.
            - Aż tak ci się spieszy do rodziców? – pyta rozbawiony. Już wiesz, że zaakceptuje twój pomysł.
            - Tak – oznajmiasz radośnie. – Muszę się im pochwalić, jakiego mam wspaniałego narzeczonego.
            Nie mówi nic, tylko mocno cię do siebie przytula. Czujesz ciepło jego ciała, szybsze bicie jego serca i tańczące w swoim brzuchu motylki. Taka miłość zdarza się tylko raz i ty dobrze o tym wiesz, za żadne skarby nie chcesz opuszczać jego silnych ramion. Po chwili wasze usta łączą się w pełnym uczuć pocałunku, jesteście zachłanni jak nigdy, czerpiecie z tego ogromną przyjemność. Kto by pomyślał, że to wasz ostatni pocałunek?
            Pogoda ewidentnie wam nie sprzyja, a ty kierowcą jesteś stosunkowo krótko. Po szybach samochodu spływają hektolitry deszczowej wody, mocno ograniczając widoczność. Nie gnasz na złamanie karku, jedziesz spokojnie, zgodnie z ograniczeniami, żaden fotoradar nic by ci nie zrobił. Ale w przestrzeganiu tych zasad jesteś odosobniona, wszyscy inni nie przejmują się przepisami drogowymi. Wymijanie na trzeciego, na podwójnej ciągłej, dla pirata drogowego to norma. Normą jednak nie jest to, że przy tym manewrze z drogi wypada samochód i ląduje na pobliskim drzewie.
            Znasz to uczucie, kiedy budzisz się samotnie w łóżku, kiedy przeczesujesz dłonią pościel, szukając ciepłego i tak dobrze znanego ciała, i czujesz, że tego poranka lepiej byłoby się nie budzić? Promienie słońca oświetlają twoją twarz, normalnie byłby to powód do zagoszczenia uśmiechu na twojej twarzy, lecz teraz czujesz tylko przeszywający ból. Boli cię wszystko: głowa, ręce, brzuch, nogi, żebra, płuca, ale najbardziej boli cię serce. Kobieca intuicja wygrywa z rozsądkiem, wiesz, że on tego nie przeżył, a mina stojącej za szybą niedoszłej teściowej tylko utwierdza cię w tym przekonaniu.
            Nie docierasz na pogrzeb swojej największej miłości, nie jesteś w stanie poruszyć ręką, a co dopiero chodzić. Nie masz już nawet czym płakać, ogarnia cię ogromna pustka, której nic nie może zwalczyć. Nic nie ma już sensu, nie masz dla kogo walczyć. Bardziej, niż wrócić do normalności, pragniesz umrzeć. Kto wie, może dzięki temu znów będziesz z nim? Niejednokrotnie przez głowę przechodzą ci takie myśli, ale nigdy nie masz w sobie wystarczająco dużo odwagi, by przeciąć tę przeklętą rurkę.
            Ludzie mówią, że czas leczy rany. Cóż, fizyczne może i tak, ale nie psychiczne. Ruszać się możesz, ale czynisz to tylko po to, by znaleźć się przed jego grobem i stać tam godzinami, czekając na znak, który nigdy nie nadejdzie. Jak długo można tak wytrzymać? Miesiąc? Dwa? Rok? Ty wytrzymujesz dwa lata, i o dwa lata za długo. Czy telefon od przyjaciela twojego zmarłego narzeczonego to wystarczający pretekst, by zacząć nowe życie?
            Znasz to uczucie, kiedy budzisz się samotnie w łóżku, kiedy przeczesujesz dłonią pościel, szukając ciepłego i tak dobrze znanego ciała, i czujesz, że tego poranka lepiej byłoby się nie budzić? Ja znam aż za dobrze.

Mariusz
            Myślisz, że wiesz, co to ból? Myślisz, że rozumiesz, jaką katorgą jest budzenie się samotnie, bez ukochanej osoby u boku? Myślisz, że znasz uczucia, które towarzyszą człowiekowi, gdy widzi ukochaną osobę, a nie może jej dotknąć?
            Myślisz, że tak. Sądzisz, że niemożność posmakowania ust ukochanej jest najstraszniejszą torturą. Wydaje ci się, że milion razy bardziej wolałbyś choć raz móc poczuć jej dotyk.
            Wstajesz rano, spoglądasz na zegarek i wiesz, że jeszcze chwila i się spóźnisz. Włączyłeś o dwie drzemki budzika za dużo, wbiegasz do łazienki, spoglądasz w lustro. Jesteś niewyspany, masz podkrążone oczy, nie potrafisz rozpoznać swojego odbicia. Kiedyś byłeś pełen energii, wesoły, zawsze uśmiechnięty. Już nie przypominasz dawnego siebie.
            Wskakujesz pod prysznic, żeby się otrzeźwić. Zimna woda działa na ciebie kojąco, po chwili wycierasz się dokładnie, myjesz zęby. Pozornie zwyczajne czynności, a ty odczuwasz przy nich tępy ból w klatce piersiowej. Brakuje dwóch szczoteczek na twojej umywalce, brakuje dwóch ręczników na wieszaku, w koszu na pranie znajdują się tylko twoje ogromne ubrania. Nie zjadasz śniadania, chwytasz tylko w biegu torbę i prędko kierujesz się do samochodu.
            Na treningu zachowujesz się jak zwykle, słuchasz dowcipów kolegów, sam rzucasz żartami jak z rękawa, ale baczne spojrzenia innych uświadamiają ci, że oni wiedzą. Wyczuwają, że nie czujesz się dobrze, chociaż wszystkie czynności wykonujesz poprawnie, z dokładnością co do milimetra. Cała drużyna zyskuje na twoim samopoczuciu, choć nie brzmi to dobrze.
            Nie wracasz do domu. Nie spieszy ci się do niego już od kilku miesięcy, nie lubisz przebywać w nim sam. Wchodzisz do baru i siadasz przy kontuarze. Czekasz dosłownie chwilkę, nim podejdzie do ciebie barman. Przywita się z tobą uściśnięciem dłoni, a następnie wyciągnie spod blatu wypełniony po brzegi kieliszek.
            - Nie pytasz, co zamawiam - stwierdzasz, po czym wypijasz całą zawartość.
            - A po co? - Wzrusza ramionami. - I tak zawsze dostaję tę samą odpowiedź.
            Ma rację. Codziennie po pracy przyjeżdżasz do baru, wypijasz jednego, mocnego drinka, a potem sączysz już sok i rozmawiasz ze swoim przyjacielem. Nie masz nic lepszego do roboty.
            Myślisz, że rozumiesz, jaką katorgą jest budzenie się samotnie, bez ukochanej osoby u boku? Myślisz, że znasz uczucia, które towarzyszą człowiekowi, gdy widzi ukochaną osobę, a nie może jej dotknąć? Ja odczuwam to wszystko. Za każdym razem, gdy przychodzę po syna, a wcześniej za każdym razem, gdy widziałem żonę na sali rozpraw. Życie siatkarskiej rodziny jest wymagające, nie każda kobieta jest w stanie to znieść. Moja druga połówka nie wytrzymała. A ja, pomimo separacji i braku kontaktu, kocham ją ciągle tak samo.
 
~*~
Commi: Dzień dobry, ja mówię to Wam, a Wy możecie powiedzieć Lilianie i Mariuszowi. To będzie coś innego, tak innego, że nawet nie można tego porównywać z wcześniejszymi opowiadaniami. Przede wszystkim tutaj jest Repugnance, która zechciała ze mną współpracować, za co jestem jej niezmiernie wdzięczna. :) Mam nadzieję, że z czasem pokochacie tych bohaterów równie mocno jak ja, że będziecie starali się zrozumieć sytuację Lilki, że polubicie Mariusza, że Rafał będzie pewnego rodzaju łączem między Evil i Mańkiem, a Winiar i reszta Skry dodadzą temu nieco uroku. Nie będzie słodko, nie będzie cukierkowo, nie będzie pospolitej miłości, nie będzie spijania z dzióbków, i najważniejsze: nie będzie melodramatu, którego jak na razie mam dość. Ja osobiście przez tę historię chcę po raz kolejny pokazać, że życie nie jest łatwe i nie wszystko jest oczywiste, a zło czai się za każdym rogiem. W takim czymś czuję się chyba najlepiej. To, przynajmniej w mojej skromnej opinii, będzie miało jakąś głębię. Czy dla wszystkich dostrzegalną? Nie wiem. Z sylwetkami bohaterów warto się zapoznać, może coś więcej zrozumiecie, do Informowanych też zapraszam, zadbajmy o porządek (regularności we wpisach na tym blogu nie przewidujemy)! :)  To by było na tyle z mojego długiego wywodu. Do zobaczenia u mnie i tutaj za jakiś czas!
Repugnance: Również witam się z Wami tego jakże pięknego dnia! Nie wiem, co mogłabym tutaj dodać, jeśli chodzi o sprawy informacyjne, bo Commi całkowicie wyczerpała temat. Wiem za to, że dla mnie ta niezbyt łatwa, nieckliwa i dość skomplikowana historia jest próbą pokazania czegoś zupełnie innego niż do tej pory. Nie tworzyłam jeszcze siatkarskiego opowiadania, opartego na tak prawdziwym, trudnym przesłaniu. Tutaj nic nie będzie łatwe. Przede wszystkim to opowiadanie będzie inne za sprawą mojej współautorki, której bardzo dziękuję za cierpliwość, pomysły i rozmowy. Mam nadzieję, że Wy także zauważycie, że ta współpraca jest bardzo owocna. Do zobaczenia! :)

20 komentarzy:

  1. Zapowiada się naprawdę interesująco! Właśnie takie historie są najlepsze- pełne realizmu, goryczy ale i małych promyczków nadziei. Zapraszam do mnie- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
    Też dopiero zaczynam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto było poczekać. Macie piękny szablon, sama treść też powala na kolana. Prolog nie za długi, ale dobrze przedstawiłyście sytuację Liliany i Mariusza. Intrygują mnie zarówno ich osobowości, jak i połączenie ich losów.
    Dodawajcie szybko kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczyna się bardzo smutno. Śmierć ukochanej osoby, rozwód wiszący w powietrzu mimo,że dalej kocha się swoją drugą połówkę.
    Czekam na jedynkę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejojejojej, jaki szablon *-*
    Bardzo się cieszę, że opowieść o Mańku i Lilce już ruszyła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym trudnym tematem tylko narobiłyście mi smaczku. I dobrze, bo od cukierkowatych opowiastek czasami naprawdę obiad pochodzi mi do gardła.
    Rozumiem doskonale ból Lilianny, bo przeżyłam coś podobnego na własnej skórze. I wiem, jak to jest spędzać całe dnie na cmentarzu. Bo ja kilka lat temu robiłam tak samo. I to wcale nie było dziwne. To było normalne, jak oddychanie.
    Co do Mariusza - separacja z pewnością nie jest niczym przyjemnym. A już w szczególności wtedy, kiedy nadal kocha się tę osobę. Cóż, życie nie wybiera, raz na wozie, raz pod wozem, tak samo i w miłości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zainteresowałyście mnie. Lubię niebanalne historie, a po opisie wnioskuję, że ta właśnie taka jest. Mimo, że ostatnio życie nie rozpieszcza mnie wolnym czasem będę się starała być na bieżąco.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię niebanalne pomysły i inwencję twórczą autorek i dlatego podoba mi się to, co przeczytałam. Oboje naszych bohaterów przeżyli na swój sposób tragedię i wydaje mi się, że to ich zbliży do siebie... ale mogę się mylić.

    Pozdrawiam i czekam na pierwszy rozdział.

    P.S. To, że Paulina zostawiła Mariusza burzy mój światopogląd, bo oni są przykładem idealnej rodziny, ale okej. To Wasz pomysł na opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ideałów nie ma. Nigdy nie wolno oceniać książki po okładce, bo nie wiadomo co dzieje się za zamkniętymi drzwiami.

      Usuń
  8. Już czuje, że będę ubóstwiać to opowiadanie. Czemu ? Po pierwsze, Commi, ubóstwiam Twoje opowiadania, ubóstwiam Ciebie, mimoże należe do tych szarych, nic nie wyróżniających się czytelniczek, które są zafascynowane Twoją twórczością. Po drugie, ubóstwiam "trudne" opowiadania, bez nadmiernego słodzenia, bo życie też nie jest usłane różami. Ah.. nie będę się już bardziej rozpisywać.. Jeszcze tylko jedno, Repugnance, czemu ja czytając już setki blogów w swojej niesamowitej przygodzie z tyloma bohaterami nie czytałam jeszcze ani jednego Twojego .?! ;o Tak, wiem to SKANDAL. Oczywiście, co boli najbardziej, cała wina leży po mojej stronie. Ale skoro piszesz z Commi to również musisz być wspaniała w tym co robisz. Napewno zapoznam się z Twoją twórczością. Chyba chciałam się nie rozpisywać, nie wyszło.. Przepraszam. Napewno będę tu stałą bywalczynią i już z niecierpliwością czekam na 1. Rozdział. Pozdrawiam ;* /G.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wlazły w opowiadaniach ma dla mnie jakiś dziwny urok którym się zachwycam, mogę powiedzieć że mam do niego słabość, ale tylko jeżeli chodzi o siatkarskie historie. Liliana i Mariusz oboje po przejściach, oboje w całkiem innej sytuacji, a zarazem tak do siebie podobnej,. oboje stracili osoby które kochali najmocniej na świecie. Ciężko pogodzić się z bólem straty, czasami nie można tego zrobić nigdy, ba nie czasami, niemal zawsze i nawet kiedy człowiek kiedyś zazna szczęścia gdzies tam głęboko w sercu ciągle pamięta i to mu zadaje ból. To już powoduje że ta historia bedzie skomplikowana a im bardziej pogmatwane dzieje bohaterów tym bardziej Mel to ubóstwia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie, zapowiada się ciekawie. Oczywiście ta współpraca nie mogłaby być nudna, to chyba niewykonalne. W końcu dwie zdolne autorki tworzą coś razem, to będzie coś wyjątkowego. Zarówno Lilianna jak i Mariusz doświadczyli dużo cierpienia, które się za nimi ciągnie i będzie ciągnąć, to jasne. Ale w jaki sposób ich losy zaczną się przeplatać? Bo przecież w końcu muszą zacząć. Jednak zakładka "Bohaterowie" pozwala działać wyobraźni, zobaczymy czy będzie się ona pokrywała z Waszymi planami.
    Życzę dalszej szczęśliwej i owocnej współpracy :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapowiada się bardzo ciekawie. Dobrze, że będzie to coś innego, niż wszystkie inne opowiadania. Zaczyna się smutno, ale w końcu życie nie zawsze jest różowe i tym bardzie zachęca to do czytania. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Już po przeczytaniu prologu czuję, że będzie to jedno z moich ulubionych opowiadań. Dlaczego? Bo jest Mariusz, a co jak co, jest jednym z siatkarzy, których darzę ogromną sympatią :) Co więcej, zaznaczacie, że ta historia będzie różnić się od innych, na co liczę, bo potrzebuję jakiejś odmiany, opowiadania z przesłaniem, z głębią i psychologicznym punktem widzenia, a już w prologu dostałam to, czego oczekuję :) Czekam na pierwszy rozdział i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Życie jest trudne, ale nikt nam nie obiecał, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie! Przez cały czas musimy zmagać się z wieloma przeciwnościami, a na pewno też ze śmiercią, śmiercią ludzi których kochamy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Mariusz <3 Zapraszamy do siebie na www.69-minut.blogspot.com, www.powolne-umieranie.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam podobną historie z Mariuszem jako bohaterem. Jednak tutaj na samym wstępie wydaje mi się, że uczucia po stracie miłości życia są lepiej oddane. Czekam na 1 ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja tutaj będę wpadać :D
    Lilka i Maniek są w podobnej sytuacji. Od Mariusza odeszła żona, którą kochał i nadal kocha. Odeszła wraz z jego synkiem i teraz został sam. Nic już nie sprawia mu takiej radości, jak to było, gdy po jego mieszkaniu roznosił się śmiech synka.
    Lilka jest w podobnej sytuacji też straciła osobę, którą bardzo kochała i pewnie minie wiele czasu za nim przyzwyczai się do tego, że jego już nie ma . Zresztą, co ja pisze, do takiego czegoś trudno jest się przyzwyczaić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Lili i Mariusz są w podobnej sytuacji i jestem bardzo ciekawa jak to na nich wpłynie. Bo w moim odczuciu wcale nie jest takie pewne, że oni się tak łatwo zaczną ze sobą przyjaźnić, a potem się zakochają. Zwłaszcza, że same zapowiadacie, że to będzie historia z przesłaniem. To bardzo fajnie, bo ja takie lubię, a nie spotkałam się z wieloma przypadkami blogów w tym stylu. Wracając jednak do głównych bohaterów - nie zdziwi mnie, jeśli oni zaczną się kłócić zamiast nawzajem wspierać. Widać, że oboje bardzo cierpią z powodu miłości. I naprawdę trudno mi osądzać, które z nich ma gorzej. Zaintrygował mnie opis bohaterów, zwłaszcza ten fragment o piosence "Zawsze tam gdzie ty" od której wszystko się zaczęło :D To brzmi bardzo ciekawie :3

    OdpowiedzUsuń
  18. Wreszcie udało mi się przeczytać ;)
    Liliana i Mariusz wiele przeszli w swoim życiu i wiele wycierpieli. Nie łatwo im będzie odbudować swoje życie i za nim odnajdą ponownie szczęście minie dużo czasu. Liliany narzeczony nie żyje i nigdy się jak ułożyłoby się ich życie po ślubie. Mariusza żona odeszła wraz z synkiem, bo nie umiała żyć dłużej w świecie siatkarskim. Mimo to Mariusz ją kocha i tęskni. Mam nadzieje, że zarówno Lili jak i Mariusz odnajdą swoje szczęście ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  19. Trafiłam tu przypadkiem, ale już teraz wiem, że zostanę na dłużej. To jest świetne! Nadramiam zaległości :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń